przespałam całe popołudnie. położyłam się po obiedzie, komfortowo we własnym łóżku (żadne tam przysypianie na fotelu) i miało być miło i relaksująco.
obudziłam się, mając przed oczami ostatnią scenę koszmarnego snu rodem z filmów fantasy. uciekaliśmy przed wojną. wojną niezwykłą, wojną dwóch wrogich sił magicznych, każda z nich symbolizowana przez inny kolor - czerwony i żółty. pierwsze sceny to desperacka ucieczka tłumu ludzi z plaży, huk wybuchów, ogień, morze pochłaniające tych, którzy nie biegli dość szybko. biegniemy przez miasto, potem przez ciche przedmieścia, wioskę, na drogach pełno błota, nieustanny deszcz. kradnę samochód, zauważam tylko, że ma automatyczną skrzynię biegów. obok mnie siedzi poznany przed chwilą mężczyzna, a na tylnym siedzeniu nastoletnia dziewczyna i mały chłopiec. próbujemy dostać się na drogę wyjazdową, ale okazuje się, że przed jedynym mostem utworzył się gigantyczny korek, wszyscy próbują uciekać tą samą drogą. czuję, że ci wszyscy ludzie zaraz zginą, że nie zdążą, most się zawali, wybuchnie. zawracam i jadę sobie tylko znanymi skrótami, udaje nam się jadąc wzdłuż rzeki, dotrzeć do kolejnego mostu. dojeżdżamy do miejsca, gdzie wojna i panika jeszcze nie dotarły. ktoś daje nam jeść i pozwala przespać się w kącie. zauważam na tablicy na ścianie dwie kolorowe plamki - czerwoną i żółtą. wokół plamek gromadzą się elementy tego samego koloru, a wszystkie inne - znikają. czuję, że nie jesteśmy już bezpieczni, że wojna nas dogania.
pakujemy się do samochodu i jedziemy kolejne kilka godzin, potem kończy się benzyna. idziemy bardzo długo na piechotę, wreszcie docieramy do stacji kolejowej. wsiadamy do pierwszego nadjeżdżającego pociągu. kiedy siedzimy już w przedziale, zauważam na zasłonach dwie kolorowe plamki, czerwoną i żółtą. ponowny taniec elementów czerwonych i żółtych, jak opiłki przyciągane przez magnes; inne kolory znikają. dociera do mnie, że nie ma ucieczki przed tą wojną. że jeśli chcę przetrwać, muszę opowiedzieć się po którejś stronie, nieważne po której, obie są równie złe, równie okrutne, bezlitosne. ci, którzy nie przyłączają się do żadnej z walczących stron, giną pierwsi.
a miało być o króliczkach, plażowaniu i kuchni pachnącej drożdżówką! strach się zdrzemnąć po południu...
Oj, Kociuszku, Freud, Jung i Fromm mieliby pewnie wiele do powiedzenia in zis materrrrr, zis is e weri intresting drim ju had zer, Mysys Sousa, ja, ja, zery intresting. ;) Ja bym rzekła:
OdpowiedzUsuń1. Obżarła się przed snem, lub
2. Czuła wyrzuty sumienia, że nie idzie spać w fotelu ino w łóżku, lub
3. Myśli o powrocie do Europy.
Mysli o "strategii" po powrocie do Europy!
OdpowiedzUsuń