dzieci upalowane przed telewizorem. matka chyłkiem wymyka się na pięterko (zła matka), z kieliszkiem czerwonego wina w ręku (bardzo zła matka! a do tego pije! więc pewnie też kradnie, bo każdy pijak to złodziej), napuszcza sobie pełną wannę gorącej wody z pachnącymi solami, a potem zanurza się po szyję w cudownej pianie. relaks absolutny. ostatni łyk wina. cisza i spokój, bąbelki powolutku pękają, matka osiąga stan nirvany...
...z którego wyrywa ją tupot bosych stóp, szust ściąganych majtek i radosny okrzyk: "ja też się będę kąpał z tobą!" chcąc nie chcąc, matka opuszcza wannę (chcąc mieć święty spokój, a nie chcąc gnieść się w wannie z dwoma rozpychającymi się młodocianymi). matka dorzuca do wanny akcesoria, raczy młodocianych zwykłą dydaktyczną wiązką pogróżek, zakazów i nakazów o znikomej skuteczności, a następnie udaje się do pokoju, ignorując odgłosy walk i sporów o przynależność fantów, waniennej linii demarkacyjnej oraz decylitrów wody z rzeczoną pianką.
ale co się wymoczyłam przez te trzy minuty, to moje!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz