po moczeniu w basenie i po prysznicu wycieram józika. w pewnym momencie syn protestuje, że za mocno potarłam mu ucho, a on ma w tym uchu "bola". zaglądam do rzeczonego ucha, patrzę, czy zadrapane, czy obite, czy pokąsane przez komary - i nic nie znajduję. mówię zatem: "synku, nic w twoim uchu nie widzę". a na to syn: "bo to jest ból niewidzialny."
Czyżby godny następca Paolo Coelho?!...
OdpowiedzUsuńtaaak, w rodzinie brakuje mi już tylko filozofa dla początkujących dekarzy.
OdpowiedzUsuń