weszłam przez przypadek na blog mamy dwujęzycznych dzieci, wychowywanych poza polską, potem na kolejny i kolejny po linkach, i w rezultacie w ciągu weekendu poczytałam wpisy na kilkudziesięciu takich blogach.
nie jestem sama! z moimi trudnościami, z powracającymi frustracjami j. polskiego jako języka mniejszościowego, z moją ambicją, żeby chłopcy identyfikowali się również z polskimi korzeniami, mimo tego, że do czasu studiów marne mają szanse na pomieszkanie w polsce, a tu, gdzie mieszkamy teraz, i tam, dokąd za pół roku się przeprowadzamy, kontakt z polskojęzycznymi rówieśnikami jest mniej niż znikomy (równieśnicy również dorastają w rodzinach z polskim mniejszościowym...), z moim pragnieniem, żeby cośkolwiek o kraju pochodzenia matki wiedzili, znali kuchnię, zwyczaje, piosenki, rozumieli chociaż maleńki odsetek żartów z polskim kontekstem kulturowym...
jakoś cieplej mi się na sercu zrobiło, że jest bardzo wielu rodziców, którym zależy, którzy do tematu podchodzą poważnie i z sercem, i którzy mają tak pod górkę, jak i ja :)
Nie boj sie pomozemy. Ja juz mam opanowane metody nauki polskiego wsrod dzieci, ktore nic wspolnego nie maja z Polska. To byl oczywiscie zart ale mam sukcesy w przekazywaniu jezyka w rodzinie polsko-niemieckiej.
OdpowiedzUsuńjakbym cię tu, babko, miała, tobym się w ogóle nie przejmowała nauką polskiego, bo temat byłby odfajkowany. a tak to jestem w głównej mierze zdana na swoje wątłe siły :)
OdpowiedzUsuń