środa, 22 stycznia 2014

każdy ptaszek ma swój daszek

julek po kąpieli siedzi na moim łóżku i próbuje obejrzeć sobie siurka, ale nie może, bo brzuch mu zasłania. po kilku minutach bezowocnych prób odwraca się do mnie i stwierdza zdziwiony:
- mamo, nie widać!

a mógłby przysiąc, że jak gmera ręką w majtach, to coś tam ewidentnie jest.

jest to jedno z licznych rozczarowań, jakie w ciągu życia spotykają człowieka, ale julek akurat dzielnie im stawia czoła, a w tym wypadku - brzucha.

chłopaki właśnie zrobiły sobie na moim łóżku samolot z poduszek i plastikowych pudełek, więć próbuję zasiać ziarno terroru, zapowiadając, że mama idzie spać, zaczem łóżko ma być uprzątnięte, a w pokoju - cisza. jakby wyczuwając dramat sytuacji, julek powtarza co chwilę: "ten samolot spadnie". oczy mi łzawią ze zmęczenia jakby im za to płacili. idę się obalić w kokpicie albo luku bagażowym, bo widzę, że terror zasiany przez matkę charakteryzuje się niską skutecznością :)


1 komentarz:

  1. Mnie dzisiaj wychowawczyni Stasia poinformowała o swojej obserwacji, że jak grozi mu, że porozmawia z mamą/tatą o tym, że Staś znowu czegoś zapomniał, to nie robi to na nim wrażenia. Ale jak sobie uzmysłowi, że mama albo tata za karę mogą mu zabronić grac na tablecie lub telefonie, to zaczyna mieć poczucie, że jednak warto pamiętać o przynoszeniu podręczników ;)

    OdpowiedzUsuń