ostatnio moi synowie mieli spotkanie w miejscu publicznym z dzieckiem dość agresywnym. efekt był taki, że ów chłopczyk, który najpeirw bawił się z nimi zgodnie ich zabawkami, jak mu nerwy puściły - wyłamał koła od samochodu józia, a potem samego józia zdzielił dwukrotnie pięścią w twarz.
józio się ogromnie rozżalił, a ponieważ ja stałam krok dalej i nie zdążyłam pobiciu zapobiec, kazałam owemu chłopcu iść do jego rodziców, siedzących opodal przy innym stoliku, a moim dzieciom powiedziałam, że więcej się z nim nie bawią, skoro on bije.
koniec końców okazało się, że ten chłopiec, o posturze wyrośniętego trzylatka, miał niecałe dwa lata i siła fizyczna ewidentnie nie harmonizowała u niego z rozwojem emocjonalnym i psychicznym. pomijam już fakt, iż rodzice tutaj najczęściej nieszczególnie przejmują się tym, co robią ich dzieci podczas wyjść do restauracji czy spotkań z innymi dziećmi, ważne, żeby stan liczbowy na koniec się zgadzał.
aby zapobiec podobnym sytuacjom w przyszłości, wczoraj po kolacji maniek robił józiowi warsztat samoobrony. słyszę z salonu instruktaż:
- jeśli podchodzi do ciebie chłopiec mniejszy albo słabszy i cię zaczepia, mówisz mu mocnym głosem "odczep się, uspokój się", a jeśli to nie pomaga, odchodzisz bawić się kawałek dalej. jeśli podchodzi do ciebie chłopiec taki silny jak ty i cię zaczepia - mówisz to samo jeszcze silniejszym głosem, a jeśli on cię uderzy - to mu oddajesz. o, w taki sposób (i tu maniek zademonstrował szybki dwukrotny kop w łydkę). oddać możesz tylko wtedy, jeśli ten drugi cię uderzy - masz prawo się bronić. ale niech cię ręka boska broni, żebyś ty zaczepiał i bił inne dzieci!
no, to teraz ćwiczymy. ja jestem dużym chłopakiem i cię zaczepiam (słychać wredne zaczepki), no nie płacz, przypomnij sobie, co robisz? (słychać, jak józio mówi z mocą "odczep się"). a teraz cię popchnę i uderzę. nie płacz, broń się! au! bardzo dobrze!
no to teraz jestem małym chłopcem, takim jak julek, będę cię zaczepiał. co robisz?
- odczep się! uspokój się! tatusiu, czy teraz mogę go kopnąć?...
scenki rodzajowe ćwiczyli jeszcze przez parę minut, aż józio prawidłowo rozróżniał, kogo można kopnąć i jakiej sytuacji. bardzo bym chciała, żeby moi synowie potrafili obronić nie tylko siebie samych, ale też stanąć po stronie tego, kto takiej pomocy potrzebuje, ale obawiam się, że ćwiczyć to jednak będą na sobie.
Czy ja też mogę przyjść na kurs samoobrony? Bo jeszcze nie do końca rozróżniam, kogo można kopnąć.
OdpowiedzUsuńzapraszamy! a do czasu ukończenia kursu - kop wszystkich, ćwiczenie czyni mistrza :)
OdpowiedzUsuńFantastycznie Jozek, lej kazdego kto cie skrzywdzi albo bedzie probowal skrzywdzic kogos z twojej rodziny .
OdpowiedzUsuń