wtorek, 3 czerwca 2014

pokory!

rzeczywistość (ręcyma młodych) dała koci wczoraj prztyczka w nos. mało bolesnego, to prawda, biorąc pod uwagę liczne głębokie nieszczęścia pałętające się po wszechświecie, ale wciąż - jest to próbka tego, co wszechświat z nami zrobi, żeby udowodnić, że planować to my sobie możemy, owszem.

wczoraj po południu przeglądałam szafki kuchenne pod kątem tego, co rozdać, a co zabrać - moje kolekcjonerskie foremki do ciast i ciasteczek, gofrownica, jakaś filiżanka rodowa na pamiątkę, no i mój ulubiony kubeczek z bambusem, zakupiony parę lat temu za jedyne nieopodatkowane 19,95 w libańskim sklepie z porcelaną. tak, kubeczek zabrać koniecznie, jest taki słodki - jak od babci rewki. i tak sobie skonstatowałam, listę zamknęłam mentalnie, a pół godziny później rozległ się brzdęk i kubeczek z bambusem rozpadł się na tysiąc kawałeczków, strącony na podłogę przez julka, który akurat był helikopterem i wywijał w powietrzu t-shirtem taty jak śmigłem.

wszechświat uśmiechnął się z przekąsem: to mówisz, kociu, że co jeszcze chciałaś zabrać? maszynę do szycia? komputer? buahahahahaha!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz