wczoraj świętowaliśmy urodziny cioci t. mąż cioci, wujek r., od trzech tygodni leży w szpitalu po kolejnej operacji mózgu. w drodze wyjątku i za pozwoleniem siostry przełożonej, solenizantka w towarzystwie synów, matki i brata mogła zdmuchnąć świeczkę na torcie w szpitalnym pokoju męża. wujek r. kontaktuje połowicznie: co prawda odpowiada już składnie na pytania z kategorii "general knowledge" (chcesz pić? co widzisz za oknem?), ale nie wszystkich poznaje. mnie wczoraj przechrzcił na swoją synową, ale wygląda na to, że mu się z każdym dniem poprawia.
do domu wróciliśmy po północy, bo po kolacji w restauracji młodzi otrzymali jeszcze bonus w postaci jarmarku z samochodzikami - tymi służącymi głównie do zderzania się na mikroskopijnej powierzchni wybiegu. festyn sponsorowała parafia św. jana o ściętej głowie (dosłownie, parafia św. jana zdekapitowanego) i zastanawiałam się tylko, dlaczego plakaty z podobizną patrona lub plastikowe figurki à la fátima nie zawisły obok stoisk z watą cukrową i prażoną kukurydzą.
część młodzieży spała do południa. część natomiast (julek) wstała o poranku i zażądała atrakcji. matka zabrała młodzież na zakupy do sąsiedniej wioski, gdzie znajduje się jedyny w okolicy sklep zoologiczny posiadający na stanie żarcie, które upodobał sobie franciszek - papug cioci t. potem zaszliśmy na drugą stronę placyku, do rzeźnika ptaszyny. na wystawie po prawo - mięso czerowne, po lewo - drób, pośrodku, w osobnej komorze chłodniczej, dewocjonalia z jarmarcznej ceramiki: św. jan chrzciciel, którego zidentyfikowałam po wdzianku z baraniej skóry, nieodzowny św. antoni z łysinką i chrystus zmartwychwstały, otoczony aureolą napisu "ecce agnus dei". na prawo od chrystusa baranina w promocji.
od poniedziałku maniek idzie do pracy, zajmie się wreszcie czymś użytecznym i przestanie nad nami ciągle wisieć jak kat nad dobrą duszą. dom odetchnie z ulgą i skończy się robienie kupy według grafiku, że sobie pozwolę na hiperbolę. a pozwolę sobie, bo jestem już stara i nie ma mi kto zabronić, hehehe.
""ecce agnus dei". na prawo od chrystusa baranina w promocji."
OdpowiedzUsuńpopłakałam się ze śmiechu :D
widzisz, myszko, takie atrakcje tylko w portugalsku...
OdpowiedzUsuń