chłopcy dostali w zeszłym miesiącu w prezencie rybka - wg etykietki ze sklpeu nazywa się toto kometa, jest pomarańczowe w białe ciapki. józio stwierdził, że te plamki wyglądaja jak dropsiki (pintarolas) i tak zostało, rybek zwie się pintarolas.
podczas ostatnich pięciodniowych wakacji oddaliśmy dropsika na przechowanie koleżance z pokoju obok. woda zmieniona, karmić raz dziennie, cztery kuleczki rybiego pokarmu i tyle, zapewniłam nianię. po powrocie s. mówi: ależ ta twoja rybka narwana, w nocy mnie budziła! uśmiechnęłam się i pomyslałam: ot, przesadza, żeby było zabawniej...
i siedzę ja sobie parę dni temu przy biurku, czytam, w pokoju panuje cisza, nagle słyszę coś jakby chrobotanie. myszy? - myślę z pewnym obrzydzeniem i zaczynam nasłuchiwać w różnych kątach pokoju. chrobotanie powtarza się, nasłuchuję - toż to przecież zaraz obok biurka... i cóż widzę? dropsik skurczybyk ryje nosem w kamyczkach po dnie akwarium, ewidentnie w poszukiwaniu żarcia. pewnie w poprzednim życiu był słoniem i pozostał mu apetyt. albo taki ma charakter, że energia go roznosi i co jakiś czas musi zobić zadymę, przestawić meble w domu, wyżyć się. niech się wyżywa, dropsik rybka z zacięciem robotnika w kamieniołomach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz