niedziela, 14 lipca 2013

dziś na poważnie

nie dospałam z piątku na sobotę, bo do 1.30 doczytywałam tochmana "jakbyś kamień jadła".
teraz trawię lekturę, ale jest twarda jak ten kamień i śni mi się po nocach, wraca wielokrotnie w ciągu dnia.

wojna, przesiedlenia i czystki w bośni zaczęły się w 1992r., akurat koniec mojej podstawówki. z tamtego czasu w ogóle nie przypominam sobie nic, oprócz mglistych haseł powtarzających się w mediach, "wojna w b. jugosławii". po reportażu doczytałam trochę w necie i nie opuszcza mnie przerażenie. tym większe, że obecne pod srebrenicą siły pokojowe onz biernie przyglądały się morderstwom, gwałtom, stacjonując płot w płot z magazynami i polami, na których dokonała się masakra. to jak deja vu sceny z "shooting the dogs" - nie wiem, czy bardziej bezsilność, czy obojętność. i ten stary, dobrze znany motyw z podłej historii ludzkości - że wieloletni sąsiedzi obracają się przeciw sąsiadom, kiedy tylko nadarzą się sprzyjajace okoliczności; sąsiedzi, koleżanki z podwórka, koledzy ze szkoły. trawię.

2 komentarze:

  1. A chodzi zawsze o wladze i kase moznych tego swiata!

    OdpowiedzUsuń
  2. Archipelag Gułag jeszcze czeka na Magistrackiej.

    OdpowiedzUsuń