- ładnie wyglądasz, kociu, tak pszczołowano w tych paskach - komentuje moje zdjecie przyjaciółka. zdjęcie zrobione wieczorem, po całym dniu zajęć, kiedy to w ciągu dnia innej przyjaciółce wysłałam zdjęcie z przerwy obiadowej z dopiskiem "uczeszę się jutro", a ona na to "po co?" ;)
- widzisz, kochana - odpowiadam z życiową mądrością wieloródki - na tym etapie zostałam zmuszona przyjąć styl mieszczański: ubieram się w to, w co jeszcze się mieszczę.
nie mam czasu iść do sklepu i wybrać nieworek, w którym sama bym się sobie podobała. worek to mogę sobie kupić w sklepie rolniczym, w którym zaopatrujemy się w pisklęta i karmę dla nich. mama podsyła mi to i owo (dzięki, mamo!), a poza tym luzik: za stara jestem, żeby się takimi rzeczami przejmować. getry, bawełniana koszulka, sweter i jedziemy. przepraszam, toczymy się.
siedzimy na zajęciach wczoraj - wykład o neurobiologii i wpływie różnych czynników na procesy uczenia się. Profesor pokazuje nam kolejny wykres - tym razem ze średnią temperaturą ciała w ciągu doby. Okazuje się, że między 12 a 14 temperatura spada - ciało domaga się drzemki. Pada pytanie do sali: ilu z was ucina sobie sobie drzemkę po obiedzie? patrzymy na siebie z sofią - ona matka trójki, ja dwójki - i w śmiech. okazuje się, że tylko my dwie i tylko 2-3x w tygodniu. Jak człowiek nie prześpi normalnie nocy przez parę lat, to później docenia każdą godzinę i organizuje się inaczej. już sześcioletnie dziecko samo potrafi sobie zrobić kanapkę, pokroić owoce, podgrzać mleko. świat się nie zawali, jak matka godzinę pośpi.
ba, sześcio- i ośmiolatki potrafią: zamieść podłogę, poodkurzać, zmyć naczynia, obrać ziemniaki, oczyścić kominek, zapalić gaz pod kuchenką i podgrzać zupę (byle garnek nie był za ciężki), pójść do sklepu po bułki i inne drobniejsze rzeczy, dać jeść kotom, samodzielnie się wykąpać i umyć włosy (krótkie), nakryć do stołu, a już fantastycznie i błyskawicznie potrafią posprzątać swój pokój - tu jednakowoż potrzebny jest dodatkowy czynnik motywacyjny: matka idzie na piętro do ich pokoju z wielkim czarnym workiem na śmieci - zanim moja stopa osiągnie ostatni stopień, wszystkie gadżety już są w skrzynkach, a łóżka poscielone :D
drogie kobity, dzielne matki polki - nie dajmy się zajeździć :)
No, ja muszę przyznać, że moje dziecko wiele potrafiło. W wieku lat 12 potrafił nawet ugotować samodzielnie obiad, zrobić kolczugę, zagrać na gitarze klasycznej i elektrycznej, ale jednego zrobić nie potrafił...posprzątać pokoju. :-) Dzień bez drzemki to dzień stracony, osobiście praktykuję od 1985!
OdpowiedzUsuńha! w 1985 to mnie jeszcze do drzemki zmuszali w przedszkolu - czego wtedy nienawidziłam, a teraz błogosławię. co do naszych dzieci - potrafią duuużo więcej, niż by nam się chciały przyznać. trzeba drani cisnąć i w ogóle się nie szczypać, bo skoro mają tak zdolne i inteligentne matki, to coś z tych supergenów musiało im skapnąć, więc dadzą sobie radę.
OdpowiedzUsuńNie mow o tym przekazywaniu genow synom przez matki bo uslyszysz to co ja od swego syna "juz wolalbym odziedziczyc twoja urode niz inteligencje". Do dzisiaj nie wiem jakie ma zarzuty jesli chodzi o urode i inteligencje.
OdpowiedzUsuń