sobota, 18 lutego 2017

zaklinanie wiosny

- zobacz, kochany, jak leje! - powiedziała kocia o pranku do zaspanego d. - a okna takie dźwiękoszczelne, że się zorientowałam dopiero jak poszłam do kuchni nakarmić koty. (w naszej kuchni słychać, jak deszcz uderza w blaszane zadaszenie podwórka)
- o cholera, a miało już nie padać?...
- a co to przeszkadza?
- a wiesz, zostawiłem okno otwarte w samochodzie...


***
- mamusiu - zagaduje julek o poranku - dlaczego kąpiesz się teraz?
- bo nie wykąpałam się wieczorem.
- a dlaczego nie kąpiesz się wieczorem?
- bo wieczorem jestem bardzo zmęczona.
- a dlaczego jesteś zmęczona?
- bo mamusie tak mają - ucina przesłuchanie józio.

***
zaklinam wiosnę: rozsadziłam wczoraj truskawki do doniczek wiszących, uplotłam na doniczki koszyki ze sznurka zakupionego u zaprzyjaźnionego chińczyka, a d. miał wygiąć, niczym august mocny, haczyki z grubego drutu, zakupionego u tegoż samego chińczyka po obniżonej cenie, bo jako wierni klienci mamy zawsze 10% zniżki.

z 6 sadzonek truskawkowych zakupionych w zeszłym roku uzyskaliśmy 12. pewnie byłoby nawet więcej, ale zaniedbałam je pod koniec lata i nie miały miejsca, żeby dalej się plenić. ku rozpaczy d.  wygrzebałam również z kanciapy zawieszki balkonowe na szerokie donice ("nie, kociu, na pewno takich nie mamy... mówisz, że widziałaś? a, jednak mamy? że niby mam je doczyścić?...") i będę w nich sadzić, co popadnie. krokusy i tulipany na początek. oraz lucernę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz