sobota, 29 lipca 2017

stuk-puk - kukułeczka? nie, młot pneumatyczny

przyznam, że nadal mnie fascynuje kwestia muszego srania. pierwszy raz w życiu spotykam się z takim nasileniem procederu, a także z taką różnorodnością wzorów i lokaliazcji - nie wychodzę ze zdziwienia, natomiast wychodzę ze skóry, żeby dotrzeć mopem albo ścierką do tych wszystkich zakamarków.

***

lato w pełni. niektórzy się plażingują, inni wyjeżdżają w egzotyczne miejsca, ja natomiast w zaciszu naszej wiejskiej siedziby gonię konkubenta do remontu. d. mało entuzjastycznie, acz wyjścia nie ma, zakupił dziś śruby i wsporniki, w poniedziałek zaczyna montować pod schodami szafę wnękową, którą sobie w przypływie natchnienia wyrysowałam szkolnym ołówkiem dziecięcia na odwrocie czardasza. do szafy wnękowej przeniosę pościel, odziedż zimową i walizki z obecnej szafy wnękowej. obecna szafa wnękowa planowo zamieni się we wnękę muzyczną, gdyż albowiem mieści się do niej spokojnie pianino, a i szczypeczki sztuk 4 też zawisną na swoich haczykach, zaś część zachowanych półek posłuży na nuty, których cztery pudła zalegają w zapasowej sypialni (obok pianina). ma to również i tę zaletę, że w przypadku zbyt rozbrykanych i/lub nieletnich gości, można wnękę/szafę zamknąć na klucz (a klucz połknąć), z korzyścią dla pianina, skrzypiec i moich nerw. można również zamknąć we wnęce rozbrykanych gości, a z kluczem postąpić jak powyżej.

niestety, do szafy d. może zabrać się dopiero po południu, gdyż rankiem obiecał pomóc sąsiadowi  czyścić studnię. jest straszna susza, studnie się zamulają, schną ogrody. trzeba pomóc, bo sąsiad przynosi nam fantastyczne pomidory hodowane bez chemii, a te bez wody padają jak muchy. czy coś. zakupiliśmy dziś d. na tę okazję nowiutkie firmowe gumiaki dunlopa (chociaż pani w narzędziowym twierdziła, że na ludzi nie produkują obuwia w takich rozmiarach), bo sąsiad twierdzi, że można się natknąć na żmije. takie żmije:  Malpolon monspessulanus.

źródło: https://www.google.pt/search?q=cobra+rateira+em+portugal&ie=UTF-8&oe=UTF-8&hl=en-pt&client=safari#imgrc=wXfm_CLyLzcrTM:

podobno żmija miesiąca w maju 2013. podobno niejadowita, ale jej ugryzienie jest bolesne. robi się niebezpiecznie jak w indiana jones - adrenalina rośnie, nowe gumiaki błyszczą w przedpokoju.

a, no i wracając do remontu. jak już dokonane zostaną zmiany szafowe i zwolni się częściowo zapasowa sypialnia, to przenosimy do niej właśnie młodych, bo jest większa, niż ich dotychczasowy pokój, ergo, więcej miejsca będą miały dzieciny do zagracenia. przed przeniesieniem jednakowoż d. musi jeszcze ten pokój odmalować (a jak już będzie latał z wałkiem, to co mu szkodzi, i naszą sypialnię mógłby maznąć, bo mnie aktualna zieleń nieszczególnie uspokaja, hyhyhy).

a jak już dzieciny będą w nowym pokoju, to zwalnia się docelowy pokoik gościnny i misterny plan, etap pierwszy, dopina się na ostatni guzik.

a wszystko to nie dlatego, że ciebie kocham, tylko dlatego, że żyję na tym świecie nie od wczoraj i nie od wczoraj się rozwodzę z prawie byłym mężem, a coś mi wewnętrznie mówi, że już dawno nie nasłał na nas inspekcji miejscowego zus-u, a konkretnie działu współpracującego z sądami i zajmującego się ochroną nieletnich. miałam takich inspekcji 3 (słownie: trzy) w przeciągu 2 lat, więc wiem, o czym mówię.

ostatnia pani z zusu była przesympatyczna i chętnie ugoszczę ją na herbatce ponownie. w tej mojej melinie, wiecie, gdzie szczury srają na podłogę w kuchni, a dzieci śpią w ciemnym pokoju na jednym ciasnym łóżku. oraz na kolację dostają najczęściej suchary z nutellą. koniec cytatu. a cytat z procesu sądowego ;)

no więc, kochani, remonty wewnątrz domu zaplanowane na ten rok muszą się zakończyć przed końcem wakacji sądowych, bo potem można się już spodziewać wyznaczenia terminu inspekcji, hehe. natomiast remont podwórka (skuwanie betonu i drenaż wody) trwa i mam nadzieję do końca roku będę miała mój upragniony ogródek zamiast zabetonowanego patio przykrytego blachą falistą.

więc widać chyba bezspornie, że życie toczy się dalej :D